Tak to już często bywa, że gdy małżeństwo jest w fazie rozkładu, to zaczynają się targi majątkowe. Rozwód bez orzekania o winie w zamian za „przepisanie” nieruchomości? A może samochód i wyższe alimenty na dzieci, ale za to bez żadnych alimentów na małżonka? Pewnie jeszcze wiele innych ofert pada w takich „negocjacjach”. Czy składanie tego typu propozycji może być ryzykowne?
Negocjacje majątkowe przy rozwodzie
Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda w porządku. Małżonkowie mają prawo decydować o swoim życiu i przyszłości. Wiadomo przecież, że gdy się rozejdą, to trzeba będzie ustalić pewne rzeczy. Co ze wspólną nieruchomością? Co z samochodem? Generalnie nie mogą przecież dziwić rozmowy o sprawach i planach majątkowych na wypadek rozwodu.
Można powiedzieć, że czasem wręcz nawet dobrze, że te rozmowy są, bo przecież mogą pomóc wypracować ugodę i zamknąć sprawę podziału majątku znacznie szybciej. Jeśli natomiast małżonkowie w ogóle nie rozmawiają, to pewnie także o jakiejkolwiek ugodzie nie będzie mowy.
Mimo wszystko z doświadczenia, zalecałbym tutaj pewną ostrożność w samotnym składaniu różnego rodzaju propozycji dotyczących rozwodu w powiązaniu z podziałem majątku. Dlaczego? Bo to może źle się skończyć dla małżonka, który przedstawia taką „ofertę”.
Wina za rozkład pożycia małżonków
Najgorszy scenariusz dla niego to taki, w którym Sąd uzna, że przed rozpoczęciem takich negocjacji nie doszło jeszcze między stronami do zupełnego i trwałego rozkładu pożycia, czyli istniały jeszcze więzi – uczuciowa, fizyczna bądź gospodarcza. W takim przypadku Sąd może uznać, że „granie kartą rozwodową” doprowadziło do pogłębienia kryzysu małżeńskiego. Konsekwencja? Być może nawet wina lub współwina w rozkładzie pożycia.
Wyobraź sobie, że znane są przypadki, kiedy taki wyrok zapadł nawet w sytuacji, gdy wcześniej mąż opuścił swoją żonę. Późniejsze „warunki powrotu” przedstawione przez żonę zaowocowały uznaniem jej współwiny za rozkład pożycia małżeńskiego. Poniżej prezentuję fragment orzeczenia Sądu Najwyższego w takiej sprawie:
„Uzależnienie pożycia z mężem od „przepisania” mieszkania na imię żony i darowania jej mebli – może być uznane za współwinę żony w pogłębieniu powstałego już rozkładu wskutek nieusprawiedliwionego opuszczenia żony przez męża.” (orzeczenie SN z dnia 15 listopada 1951 r., C 1003/51)
Nieco inaczej sytuacja wygląda, gdy przed rozpoczęciem negocjacji rozwodowo-majątkowych bez wątpienia doszło już do zerwania wszystkich więzi między stronami. Wtedy takie rozmowy są z pewnością „bezpieczniejsze”, bo trudno twierdzić, że pociągnęły za sobą rozkład pożycia, który nastąpił przecież wcześniej. Niemniej jednak ja i tak zalecałbym unikanie „handlowania” rozwodem. Niewykluczone, że np. małżonek nagrywa taką rozmowę, a ona w razie ujawnienia na pewno nie postawi danej osoby w pozytywnym świetle przed Sądem.
Co zatem w takiej sytuacji jest najbezpieczniejsze? W mojej ocenie skorzystanie przez małżonków z pomocy profesjonalnych pełnomocników, którzy mogą negocjować w imieniu stron, mając jednocześnie na uwadze jakie ustalenia są dopuszczalne przez prawo. Ponadto, zgodnie z kodeksem etyki, negocjacje adwokatów i radców prawnych objęte są tajemnicą, więc żadna ze stron na pewno nie ujawni przed Sądem przebiegu rozmów. Jednocześnie, w toku takich negocjacji jest też szansa na poznanie stanowiska drugiej strony i zawarcie ewentualnego kompromisu. Negocjacje prowadzone przez profesjonalnych pełnomocników mogą być więc nie tylko skuteczne, ale też przede wszystkim bezpieczne dla stron.