Pisałem ostatnio trochę o ciężarze dowodu w procesie cywilnym, który spoczywa na stronie powodowej (wszczynającej proces). Dzisiaj postanowiłem przybliżyć na blogu podobną tematykę, a konkretnie dotyczącą zasady kontradyktoryjności procesu cywilnego. Na czym ta zasada polega i jakie niesie ze sobą skutki dla całego postępowania?
Z mojego poprzedniego wpisu wiesz już, że powód, czyli osoba składająca do Sądu pozew, musi udowodnić swoje twierdzenia, aby Sąd uwzględnił jej żądanie. Jeśli powód nie przekona Sądu dowodami, to nawet przy biernej postawie pozwanego może przegrać proces. Wynika to właśnie z faktu, że zgodnie z regułami procesu ciężar dowodu spoczywa na powodzie.
Kiedy skończyłem poprzedni wpis, pomyślałem, że powinienem wyjaśnić jeszcze na czym polega zasada kontradyktoryjności procesu. Bo ta kwestia niewątpliwie również związana jest z postępowaniem dowodowym.
Ktoś mógłby bowiem zapytać – dlaczego w takim razie Sąd – który obiektywnie widzi, że powód rzeczywiście ma rację, ale nie radzi sobie z dostarczeniem odpowiednich dowodów – nie pomoże powodowi, wykonując za niego czynności dowodowe w imię dobrze rozumianej sprawiedliwości? Nie każdy jest przecież profesjonalistą czy osobą biegłą w przepisach prawa i wydawałoby się, że niekiedy Sąd mógłby pomóc w słusznej sprawie…
Zasada równości stron i kontradyktoryjności
W procedurze cywilnej Sąd nie jest jednak od tego, aby pomagać stronom. Po pierwsze, obowiązuje zasada równości stron, więc Sąd nie może podpowiadać ani powodowi ani pozwanemu. Wydaje się to dość oczywiste, więc nie będę tego drobiazgowo tłumaczył.
Po drugie natomiast, istnieje jeszcze właśnie zasada kontradyktoryjności procesu. Zgodnie z tą zasadą, między stronami toczy się spór i to na stronach spoczywa obowiązek udowodnienia swoich twierdzeń. Sąd jest tutaj jedynie bacznym obserwatorem i arbitrem, który na koniec procesu wyda wyrok. Jest to jedna z najbardziej istotnych zasad postępowania cywilnego.
Sąd jest zatem gospodarzem całego postępowania. Prowadzi je, czuwa nad prawidłowym przebiegiem procesu, udziela głosu stronom, dopuszcza zgłaszane przez nie wnioski (w tym przede wszystkim wnioski dowodowe), a na koniec wydaje orzeczenie – zgodne ze swoim przekonaniem i przepisami prawa. Tylko tyle i aż tyle.
Dowód z urzędu
Było już trochę o samej zasadzie, a więc teraz o wyjątkach od niej. Procedura cywilna mimo wszystko nie jest aż tak bezwzględna i niekiedy chroni strony. I tak przykładowo Sąd zobowiązany jest do udzielania stronom niezbędnych pouczeń co do czynności prawnych (np. terminu i sposobu zaskarżenia orzeczenia), gdy strony występują bez profesjonalnego pełnomocnika. Ta „pomoc” Sądu polega jednak przeważnie wyłącznie na przytoczeniu przepisów ustawy, a w dalszym zakresie strona musi radzić sobie sama.
Bardziej istotne znaczenie może mieć natomiast wyjątek dotyczący dopuszczenia przez Sąd dowodu z urzędu. Oznacza to, że Sąd formalnie może dopuścić dowód niewskazany przez żadną ze stron. Taka sytuacja powinna mieć jednak miejsce zupełnie wyjątkowo, ponieważ jak wspomniałem to strony są głównymi „aktorami” procesu cywilnego. Ale gdyby wobec braku jakiegoś dowodu wydanie orzeczenia nie było w ogóle możliwe, to Sąd może zadziałać z urzędu. Przy czym Sąd nie może tutaj oczywiście naruszyć zasady równości stron i przejąć całkowicie inicjatywę dowodową za stronę.
Dlatego Sądy w procesach cywilnych rzadko dopuszczają dowody z urzędu i trzeba liczyć przede wszystkim na siebie. Licząc na inicjatywę Sądu, możesz się po prostu rozczarować. Sąd może przecież ostatecznie stwierdzić, że to zainteresowana strona miała obowiązek wskazać na konkretny dowód, jeśli chciała za jego pomocą wykazać określone twierdzenia… I tak naprawdę trudno tej argumentacji odmówić racji.
Pamiętaj, że proces wymaga wiedzy, uwagi i poświęcenia czasu. A jeśli ma przynieść rezultaty, to musi być prowadzony starannie od początku do samego końca.