– Panie Mecenasie, a nie wydaje się panu, że Sąd to jest tak jakby trochę bardziej za nimi niż za nami? – spytał mnie kiedyś klient w sprawie o wykroczenie, w której trzeba było ocenić kto jest bardziej wiarygodny: dwóch umundurowanych policjantów z patrolu czy może grupka zmęczonych życiem zwolenników spożywania alkoholu w miejscach publicznych.
Tak, Sąd w pewnym sensie jest „trochę bardziej za nimi”. Mam oczywiście na myśli policjantów. Dlaczego? Ma to swoje uzasadnienie w przepisach prawa i orzeczeniach Sądów. Po pierwsze dlatego, że policjanci są funkcjonariuszami publicznymi i już z tego tytułu przysługuje im pewien autorytet, który może mieć pomocnicze znaczenie przy ocenie wiarygodności ich zeznań. Po drugie dlatego, że przyjmuje się, że policjanci nie mają dosłownie żadnego interesu, aby obciążać swoimi zeznaniami niewinne osoby, a zatem ich zeznania mają walor obiektywizmu. Wreszcie po trzecie dlatego, że uznaje się, że racjonalnie działający policjant nie składałby fałszywych zeznań, narażając się tym samym na poważne konsekwencje prawne i dyscyplinarne z utratą pracy włącznie.
Wszystkie trzy wyżej wymienione powody, stwarzają pewne domniemanie prawdziwości zeznań funkcjonariuszy Policji, co sprawia, że nie jest łatwo podważyć taki dowód w Sądzie. Ale jak mówią – „do odważnych świat należy”, więc zawsze warto próbować, zwłaszcza jeśli czujemy się pokrzywdzeni bezprawnym działaniem bądź zeznaniami policjantów.
Na co należy wówczas zwrócić uwagę? Patrole i interwencje policji przeważnie odbywają się dwójkami, a więc zawsze warto porównać relacje obu funkcjonariuszy. Ewentualne różnice w ich zeznaniach mogą na pewno osłabić ich wiarygodność. „Spójność” to w końcu jedno z kryterium oceny zeznań. Choć z góry wszystkich uprzedzam, że funkcjonariusze na rozprawy sądowe stawiają się raczej dobrze przygotowani i treść zeznań dyktują niby z głowy, ale jednak jakby ze swoich notatników służbowych…
Co nie zmienia faktu, że czasem – być może przez zlekceważenie sprawy, zwykłe zmęczenie bądź brak czasu na przygotowanie do rozprawy – udaje się wychwycić pewne istotne różnice w relacjach funkcjonariuszy. Szanse na sukces wzrosną jeśli wykażemy dodatkowo, że policjanci pospieszyli się z oceną sytuacji, bo np. pewnych rzeczy widzieć po prostu nie mogli. Warto przeprowadzić sobie zawsze taką analizę w odniesieniu do konkretnego miejsca i czasu zdarzenia oraz czasu trwania i przebiegu interwencji.
Oczywiście pomocny może być też inny materiał dowodowy, jak chociażby zeznania świadków nie-policjantów (jeśli ktoś jeszcze był na miejscu zdarzenia). Od razu zaznaczę jednak, że w prawie nie ma demokratycznej zasady – większość (świadków) decyduje. Nie znaczy to więc, że jak policjantów było dwóch, a nas czterech, to my mamy rację, a oni pewnie coś kręcą. Liczy się przede wszystkim to, czyja wersja jest bardziej wiarygodna. Choć oczywiście jeśli mamy „więcej” świadków, to warto zaprosić ich do Sądu, aby mogli złożyć zeznania i być może zwiększyć nasze szanse.
W mojej pracy co najmniej kilka razy, czytając zeznania policjantów, nabierałem wątpliwości czy zdarzenie rzeczywiście przebiegało w sposób przez nich opisany. Zastanawiałem się, czy pewne elementy nie są niejako dodane do opisu stanu faktycznego, aby ułatwić sobie jego ocenę prawną i przy okazji ułatwić sobie własną pracę. Zaryzykuję stwierdzenie, że takie przypadki niestety naprawdę się zdarzają.
Pamiętam taką sytuację, gdy byłem jeszcze na studenckiej praktyce sądowej. Dostałem do czytania akta, które miałem później zreferować sędziemu – opiekunowi praktyk. Zeznania funkcjonariuszy były właściwie jedynym dowodem przeciwko oskarżonemu. Klasyczna sprawa – słowo przeciwko słowu. Być może naiwnie nabrałem wątpliwości, czy oskarżony na pewno jest winny… Ale w sumie miałem do tego prawo, bo w końcu na szczęście w Polsce obowiązuje zasada domniemania niewinności, a więc oskarżonemu należy winę udowodnić. Podzieliłem się z panem sędzią moimi przemyśleniami i wątpliwościami.
– Policjantowi pan nie wierzy?! Niech pan da spokój, przejdźmy teraz do wymiaru kary – pan sędzia bardzo szybko rozwiał moje wątpliwości.
To chyba najlepsze podsumowanie myśli wymiaru sprawiedliwości w tym zakresie. Ale mówiąc całkiem serio – jeśli funkcjonariusz policji działa bezprawnie bądź zeznaje nieprawdę, to należy z tym walczyć. Zawsze i bezwzględnie, mając przede wszystkim na uwadze inny materiał dowodowy zgromadzony w sprawie. Mimo wszystko, ta walka nie zawsze musi być przegrana.