Wydawałoby się, że to problem tylko teoretyczny. Przecież wyprowadzając swojego psa na spacer nikt nie będzie sięgał do żadnych kodeksów czy ustaw.
„A co to ma za znaczenie?! Przecież Nowakowa i Kowalska wyprowadzają swoje psy bez żadnych środków ostrożności, to i ja będę. Tym bardziej, że mój pies jest dobry i nikogo nigdy nie pogryzł, a jeśli nawet – to on chciał się tylko bawić”.
Pora zmienić to myślenie. Oczywiście nic nie może prowadzić do absurdu, ale zalecam większą ostrożność. Dlaczego? Bo osobiście jako pełnomocnik uczestniczyłem w sprawie, w której mały piesek (ważył ok. 10 kg) w gruncie rzeczy nic nikomu nie zrobił, ale jego właścicielka została ukarana najpierw mandatem karnym w kwocie 250 złotych, a następnie w procesie cywilnym – obowiązkiem zapłaty zadośćuczynienia za doznaną krzywdę w kwocie 500 złotych na rzecz swojej sąsiadki. Wszystko przez niezałożenie psu smyczy lub kagańca.
Dodam, że pani pozwana i tak może być zadowolona z tego orzeczenia, bo w I instancji Sąd Rejonowy uwzględnił powództwo w całości i nakazał jej zapłatę 5 000 złotych na rzecz sąsiadki tytułem zadośćuczynienia. Dopiero apelacja doprowadziła do zmniejszenia przez Sąd Okręgowy kwoty zadośćuczynienia do 500 złotych.
Jeszcze raz zaznaczę, że w tej sprawie tak naprawdę nic poważnego się nie stało (nie doszło do żadnego ugryzienia, przewrócenia, obrażeń cielesnych itd.)… Sąsiadka sama miała psa i irytował ją po prostu fakt, że pies pozwanej doskakuje do jej psa. Z tego powodu wniosła sprawę do Sądu, domagając się zadośćuczynienia za doznaną krzywdę, przy czym podparła swoje żądanie także dokumentacją medyczną, że ten „konflikt z psami” powoduje u niej zawroty głowy, bóle brzucha itd. Sami możecie ocenić tę argumentację, ale fakt, że pozwana złamała prawo przesądził o tym, że powódka proces częściowo wygrała.
Jak widzicie problem nie jest więc tylko teoretyczny. Jeśli nie pozostajecie w dobrych relacjach z sąsiadem, to „psi konflikt” również może znaleźć swój finał w Sądzie. Co więc zrobić, aby się zabezpieczyć i działać zgodnie z prawem?
Po pierwsze, zobaczmy do kodeksu wykroczeń, bo tutaj niejako tkwi źródło problemu…
Art. 77 kodeksu wykroczeń – Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany.
Z tego przepisu wynika, iż możemy być ukarani na drodze karnej – finansowo – maksymalnie do 250 złotych. Taką karę najczęściej stosuje Staż Miejska, która sama zaobserwuje psa bez opieki bądź skorzysta z donosu uprzejmej osoby. Oczywiście ostateczną decyzję podjąłby w takiej sprawie Sąd, jeśli zakwestionowalibyście słuszność mandatu, ale to tylko tytułem formalności…
Zauważcie jednak, że ten przepis jest mało konkretny. Czym właściwie są „zwykłe lub nakazane środki ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia”? Odpowiedzi na to pytanie należy szukać w przepisach wewnętrznych gmin. Każda gmina ma swój regulamin utrzymania porządku i właśnie tam określone są wymogi dot. sprawowania kontroli nad zwierzęciem. Zerknijmy więc do uchwały Rady Miasta Krakowa z dnia 19 grudnia 2012r.
Art. 26 ustęp 3. Utrzymujący zwierzęta domowe zobowiązani są do:
1) prowadzenia psa na uwięzi w taki sposób aby zapewnić pełną nad nim kontrolę, a ponadto psu rasy uznawanej za agresywną zgodnie z rozporządzeniem Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 28 kwietnia 2003 r. w sprawie wykazu ras psów uznawanych za agresywne (Dz. U. Nr 77, poz.687) lub zagrażającemu otoczeniu do nałożenia kagańca – taki pies może być prowadzony wyłącznie przez osobę pełnoletnią;
w miejscach mało uczęszczanych dopuszcza się prowadzenie psa bez smyczy, pod warunkiem, że pies ma nałożony kaganiec skutecznie zapobiegający pogryzieniu, a właściciel lub opiekun sprawuje pełną kontrolę nad jego zachowaniem,
2) nie wprowadzania zwierząt na teren placów zabaw i piaskownic dla dzieci, kąpielisk, boisk szkolnych oraz terenów zielonych i sportowych położonych na obszarze posesji będących w zarządzie szkół, przedszkoli i żłobków,
Są jeszcze kolejne podpunkty, ale nie chcę Was zanudzać. Generalnie widać, że Kraków jest w tej sprawie nastawiony mocno represyjnie. W innych miastach (np. w Warszawie) dopuszczono, aby w miejscach „mało uczęszczanych” psy poruszały się bez smyczy i kagańca, a jedynie pod pełną kontrolą właściciela. W Krakowie takie rozwiązanie odrzucono – pies powinien mieć albo smycz albo kaganiec – bez względu na to gdzie się znajduje. A więc dla krakowskich zwierzaków zastosowano starą rzymską zasadę – dura lex, sed lex (twarde prawo, ale prawo).
Swoją drogą „miejsca mało uczęszczane” to też definicja, która daje pole do popisu dla prawników. Bo czy np. park jest miejscem mało uczęszczanym? Zależy jaki park, zależy o której godzinie, zależy wreszcie co to znaczy „mało” w rozumieniu tych przepisów… Generalnie można by się pewnie trochę o to wszystko posprzeczać.
***
Odpowiadając na tytułowe pytanie, muszę więc napisać: Zgodnie z prawem pies powinien chodzić na spacery na smyczy lub w kagańcu. Przynajmniej w Krakowie, bo inne miasta są pod tym względem bardziej tolerancyjne, dopuszczając pewne wyjątki.
Moja rada jest jednak przede wszystkim taka, aby kontrola sprawowana nad psem w trakcie spaceru była realna. Pamiętaj, że bierzesz za swoje zwierzę pełną odpowiedzialność i musisz być w pełni skoncentrowany na tym co się wokół niego dzieje. I to jest chyba w tym wszystkim najważniejsze.
Szkoda, że ludzie tego nie pilnują, ja zostałam pogryziona już kilka razy, nawet byłam w szpitalu, nabawiłam się dogofobii i ciężko przechodzić mi koło psów na mieście, które nawet jeśli na smyczy, albo czymś co ma ją przypominać, to często biegają bardzo luźno, a kagańce? Jakby nikt o nich nie słyszał.
Dzięki za komentarz. To prawda, że niestety często ludzie wykazują się bezmyślnością i kontrola nad psem jest fikcją. Z drugiej strony nie przekonuje mnie rozwiązanie, że pies musi zawsze i wszędzie chodzić na smyczy lub w kagańcu. Być może rozwiązanie prawne, które obowiązuje np. w Warszawie (dopuszczające pewne wyjątki) jest najlepsze? Ale tak naprawdę chyba najważniejsze jest to, żeby właściciele psów zachowywali się odpowiedzialnie i rzeczywiście pilnowali, żeby ich zwierzę nie zrobiło nikomu krzywdy.
Dziekuje za artykul. Chcialabym sie upewnic ze uchwala cytowana przez Pana sprawila ze utracila moc UCHWAŁA NR C/1011/06 oraz UCHWAŁA NR LXXXVII/842/97? Chodzi mi glownie o zapis z ustawy LXXXVII/842/97: „Zwolnienie psa ze smyczy jest dozwolone tylko gdy pies jest w kagańcu. Nie dotyczy to małych psów ras o wadze mniejszej niż 5 kg.” – obecne prawo wyklucza mozliwosc puszczenia psa ponizej 5kg luzem i bez kaganca? Dziekuje za odpowiedz!
Przytoczyłem obecnie obowiązującą uchwałę. Te uchwały, które Pani wskazała są starsze, a zatem obecnie nie obowiązują.
A co do przytoczonego przez Panią przepisu o małych psach, to interpretowałbym go raczej na odwrót. Właśnie, gdy pies waży mniej niż 5 kg (czyli z założenia jest mniej groźny), to nie ma ograniczenia, że taki pies musi mieć kaganiec. Czyli najprościej mówiąc – zgodnie z tym przepisem – psy poniżej 5 kg nie muszą mieć kagańca, gdy są spuszczone ze smyczy.
Dziekuje za odpowiedz!