Przejdź do treści

Przysięga przed Sądem

Czy świadek przysięga nie tylko przed Sądem, ale też przed Bogiem? Czy przed składaniem zeznań musi położyć rękę na Biblii? Co grozi za złamanie takiej przysięgi i jak ona wygląda? W związku z instytucją przyrzeczenia przed Sądem (czyli potocznie zwaną „przysięgą”) pojawia się wiele ciekawych pytań od klientów, więc postaram się w tym wpisie w skrócie na nie odpowiedzieć.

Zacznę od tego, że rola przysięgi w procesie, zarówno karnym jak i cywilnym, znacznie maleje. Najczęściej strony godzą się na słuchanie świadków bez przyrzeczenia. Sąd poucza każdego świadka o odpowiedzialności karnej grożącej za fałszywe zeznania, a następnie przystępuje do przesłuchania – bez uroczystego przyrzeczenia (za zgodą stron).

To właśnie pouczenie o odpowiedzialności karnej jest kluczowe, bo w razie zeznania nieprawdy, to właśnie ono (a nie przyrzeczenie) jest podstawą do pociągnięcia świadka do odpowiedzialności karnej. Gdyby zabrakło tego pouczenia, nie można byłoby w żaden sposób ukarać świadka. Przyrzeczenie nie ma natomiast w tym zakresie żadnego znaczenia – może być a może go nie być.

Przyrzeczenie ma w gruncie rzeczy sprawić, że świadek w tej podniosłej i uroczystej formie, przypomni sobie jeszcze raz, że znajduje się w Sądzie i ma obowiązek mówić szczerą prawdę. Tylko tyle.

Być może bagatelizuję ten akt, ale z drugiej strony w pełni zgadzam się z adwokatem, który szkolił aplikantów w tym zakresie. Otóż ten człowiek stanowczo odradzał nam zobowiązywanie świadków do składania przyrzeczenia. Dlaczego?

I. Bo jeśli ktoś chce w Sądzie skłamać, to… i tak skłamie. Bądźmy realistami – żadne przyrzeczenie nie zmieni zamiaru takiego świadka.

II. Bo jeśli nawet naiwnie wierzymy, że świadek czegoś może się przestraszyć, to z pewnością lepszym strażnikiem prawdy będzie tutaj pouczenie o odpowiedzialności karnej grożącej za fałszywe zeznania – tj. o karze pozbawienia wolności do lat 3, o czym Sąd i tak zawsze przypomina świadkowi.

III. Bo możemy sami sobie zaszkodzić. Świadek (zwłaszcza zawnioskowany przez naszych przeciwników) i tak zgodnie ze swoim planem może zeznać nieprawdę, a gdy odbierzemy jeszcze od niego przyrzeczenie, to podarujemy drugiej stronie procesu dodatkowy argument, że „przecież świadek zeznawał pod przysięgą, więc jest tym bardziej wiarygodny”, a tym samym wzmocnimy takiego świadka.

Do mnie te argumenty przemawiają i dlatego osobiście chętnie rezygnuję z przyrzeczenia. Zdarza się jednak, że strona zażyczy sobie, żeby świadek złożył przyrzeczenie przed Sądem. Jak to wówczas wygląda?

Wszyscy wstają, a świadek powtarza za Sądem rotę:

Świadomy znaczenia moich słów i odpowiedzialności przed prawem przyrzekam uroczyście, że będę mówił szczerą prawdę, niczego nie ukrywając z tego, co mi jest wiadome.

W sali sądowej nie ma wtedy Biblii ani Boga. Biblia pojawia się tylko w filmach, a Bóg… pewnie ma ważniejsze sprawy na głowie niż wysłuchiwanie przyrzeczeń świadków.

Kiedy świadek skończy powtarzać tekst przyrzeczenia, to rozpoczyna się normalne przesłuchanie. Jak widać – to raczej krótka ceremonia bez fajerwerków.

Choć… przyznam, że czasem może się przedłużyć. Jeśli świadek się pomyli, to wówczas musi powtórzyć całą przysięgę od początku. I tak kiedyś np. „świadomy znaczenia moich słów” zamieniło się w „świadomy znaczenia moich snów”. Swoją drogą ciekawe, o czym ten człowiek śnił nocami…

Generalnie jednak, możecie mi wierzyć – przyrzeczenie nie ma większego wpływu na proces. I to pod każdym względem.

Dodaj komentarz

2024 Kancelaria Adwokacka Maciej Rodacki w Krakowie. Realizacja: Michał Ziółkowski.