Bardzo popularnym ostatnio zagadnieniem jest kwestia płacenia alimentów w „naturze”. Czy środkiem płatniczym w przypadku alimentów muszą być zawsze pieniądze czy też zobowiązany rodzic może wywiązywać się ze swojego obowiązku poprzez zakup odzieży, wyżywienia czy środków czystości bezpośrednio dla dziecka?
Niewątpliwie jest to pewien problem. Żaden z rodziców nie chce być sprowadzony do roli zwykłego „płatnika”, który do 10-tego dnia każdego miesiąca ma przelać na konto bankowe określoną kwotę pieniężną. W takim układzie dziecko wszelkie dobra otrzymuje od drugiego rodzica i często nawet nie wie, że jakieś alimenty są płacone. O alimentach dziecko dowiaduje się przeważnie dopiero wtedy, gdy nie zostały zapłacone i czegoś w domu zabraknie. To wszystko na pewno nie wpływa pozytywnie na relację rodzica (zobowiązanego do alimentów) i dziecka.
Nie jestem odosobniony w obserwacji, że słowo „alimenty” budzi często negatywne skojarzenie. I nie chodzi już nawet o obowiązek stricte płatniczy, ale fakt mentalnego sprowadzenia drugiego rodzica do roli tego, który ma jedynie zapewnić pieniądze do określonego dnia miesiąca. Nie bronię tutaj osób zobowiązanych do alimentów, ale zwracam uwagę na niedoskonałość systemu. Inna sprawa czy można w ogóle wymyślić jakieś lepsze rozwiązanie, które w pełni zabezpieczałoby potrzeby dzieci?
Kontakty rodzica z dzieckiem a alimenty
Na pewno przeciwdziałać takiej rzeczywistości mogą po części intensywne kontakty rodzica „niemieszkającego” z dzieckiem. Wówczas więź emocjonalna rodzica i dziecka jest stale utrzymywana. Rozsądnie orzekający Sąd powinien również uwzględnić tę okoliczność przy ustalaniu wysokości alimentów, bo w trakcie licznych spotkań (np. kilkunastu w miesiącu, w tym z dwoma weekendami) obowiązek utrzymania dziecka spada ponownie na rodzica, który niezależnie od tego płaci już alimenty.
Pytanie zasadnicze, jakie często zresztą zadają sami klienci jest następujące: czy można wywiązywać się z obowiązku alimentacyjnego poprzez bezpośrednie kupowanie dziecku rzeczy np. odzieży, wyżywienia czy środków czystości? Skoro wiemy już, że wykonanie obowiązku alimentacyjnego względem dziecka może polegać w całości lub części na osobistych staraniach o utrzymanie lub wychowanie uprawnionego (przez rodzica mieszkającego z dzieckiem), to być może dozwolone byłoby także osobiste kupowanie rzeczy i zabezpieczanie potrzeb dziecka przez drugiego rodzica?
Niestety obecnie obowiązująca linia orzecznicza Sądów nie dopuszcza takiego rozwiązania. Podstawowym problemem byłaby niemożliwość egzekucji takiego orzeczenia, a wyrok musi być wykonalny. Przykładowo komornik nie mógłby zmusić rodzica do zakupu kurtki zimowej czy butów dla dziecka. Stąd w praktyce jedynym możliwym środkiem płatniczym w przypadku alimentów pozostaje wartość pieniężna i to ona znajduje się w wyroku.
Na marginesie zaznaczę, że słyszałem (ale nigdy na własne oczy nie widziałem) o orzeczeniach Sądów na Śląsku, które niekiedy jako środek płatniczy uznają także deputaty węglowe. Należy uznać to za pewien wyjątek od ogólnej reguły, który określa jednak raczej inny miernik wartości pieniądza, a nie dopuszcza świadczenia alimentów w naturze.
Roszczenie musi być wykonalne, ale…
Jako prawnik nie mam wątpliwości, że zasądzane świadczenie powinno być dokładnie oznaczone – kto, komu, w jakim terminie, na jakiej podstawie – ma przekazać określoną kwotę środków pieniężnych. W tym sensie linia orzecznicza jest z pewnością słuszna. Dostrzegam jednak również specyfikę spraw rodzinnych, a przede wszystkim istotę relacji rodzic-dziecko. W tym kontekście nie dziwi mnie niekiedy bunt rodzica, a szczególnie tego, który zawsze miał dobry kontakt ze swoim dzieckiem, a wskutek rozstania małżonków zostaje sprowadzony do roli płatnika alimentów do rąk drugiego małżonka. Być może tak po ludzku bardziej sprawiedliwe byłoby żeby ten rodzic regularnie kupował coś bezpośrednio swojemu dziecku?
To jednak scenariusz idealny, a my nie żyjemy w idealnym świecie. W rzeczywistości potrzebny jest system egzekucji, który zapewni wykonywanie wyroków sądowych. W przeciwnym razie potrzeby dzieci w niektórych przypadkach mogłyby niestety zostać niezaspokojone.