No to zaczynamy!
Gramy na wyjeździe – rozprawa odbywała się poza Krakowem. W związku z tym musiałem wcześniej wyjechać, aby stawić się w Sądzie na czas. Byłem punktualnie – czyli jak zwykle w moim przypadku – pewnie z godzinę za wcześnie. Dzięki temu mogłem jednak lepiej przyjrzeć się naszemu przeciwnikowi procesowemu, który również wyczekiwał pod salą rozpraw. To była starsza pani, której danych oczywiście zdradzić mi nie wolno. Na potrzeby tego tekstu nazwę ją panią Jadwigą (imię celowo zmienione). Sprawa karna, jakieś typowe naruszenie nietykalności cielesnej – obrzucenie kamieniami i takie tam. Co ciekawe, pani Jadwiga jest oskarżoną, ale występuje sama i nie korzysta z pomocy obrońcy. My reprezentujemy pokrzywdzonego.
Miałem przeczucie, że będzie ciekawie. Właściwie nie wiem czemu… może dlatego, że starsi ludzie zwykle nie rzucają w innych kamieniami, a tutaj mieliśmy taki właśnie przypadek.
Przeczytaj cały tekst »Opowieść o tym, jak oskarżona kierowała przebiegiem rozprawy